jego ojcem. Zadawniona rana, jak sądzę. Poza tym jestem półkrwi
Meksykaninem, a on nienawidzi Meksykanów I już. Milla nigdy nie odniosła takiego wrażenia, ale przecież takie uprzedzenia chowa się głęboko w sobie, szczególnie mieszkając w El Paso. Gallagher był twardym i zdeterminowanym człowiekiem, pragnącym dotrzeć na szczyt, nie zamierzał podpadać ludziom, którzy mogliby pomóc w osiągnięciu celu. an43 360 - Co teraz będzie? Czy nie powinieneś powiedzieć komuś - zrobiła nieokreślony ruch ręką, wskazując na tajemniczych mocodawców Diaza - o Susannie i True? - Już powiedziałem, zaraz po rozmowie z Enrique Guerrero. Oboje są pod obserwacją, bo mogą próbować uciekać z kraju. Jeżeli chodzi o zbieranie dowodów, zostawiam to bardziej kompetentnym. Mają techników, specjalistów, laboratoria. Ja tylko znajduję im poszukiwanych ludzi, nie angażuję się w całą śledczą robotę. Milla czuła się dziwnie. Może za dużo naoglądała się seriali kryminalnych i teraz spodziewała się całego przedstawienia, z dramatycznym aresztowaniem i równie dramatycznym przyznaniem się do winy Gallaghera wyprowadzanego w kajdankach. Jeśli tak by się wszystko odbyło, to ona nie miałaby nawet okazji zadać mu zasadniczego pytania: dlaczego? Zresztą teraz i tak nie powinna zbliżać się do biznesmena. Spłoszyłaby go, to pewne. Nie mogłaby teraz zachowywać się swobodnie w jego obecności. A potem już nie będzie okazji. Nie myślała o jego ewentualnym przyznaniu się do winy ani o zbieraniu dowodów. Chciała zobaczyć go przygwożdżonego tak, jak przygwoździli Pavona. Chciała, by Gallagher cierpiał tak, jak ona cierpiała. Zadumała się przez chwilę nad faktem, że nie miała żadnych wyrzutów sumienia co do Pavona. Czy była to jakaś ważna prawda o niej samej? W każdym razie sumienie jakoś nie bolało. Wręcz przeciwnie, cieszyła się, że ten śmieć nie żyje. Cieszyła się, że mogła przyłożyć do tego rękę. an43 361 - Jutro spróbuję odszukać tę kobietę w Nowym Meksyku - powiedziała Milla, zmieniając temat. Nie mogła teraz skupić się na True, poza tym jej misja nie została zakończona. - Ona jest następnym ogniwem łańcucha. Wie, które akty urodzenia zostały sfałszowane. - Papiery adopcyjne są z zasady utajniane. W tym przypadku jest tak na sto procent. To ślepa uliczka. - Nie - pokręciła głową Milla. - Nie pogodzę się z tym. Wciąż nie odnalazłam syna, a nie zamierzam teraz rezygnować. Dotarcie do ludzi, którzy go porwali, to tylko pierwszy etap. Najmniejszy. Diaz milczał, łagodnie głaszcząc ją po plecach. Milla czuła jego ciepło, zapach - i czuła się pokrzepiona. Cieszyła się tą krótką chwilą spokoju wśród szalejącej burzy. Wiedziała, że już jutro czeka ją powrót do ciężkiej i smutnej pracy Skuliła się, przytulając do Diaza, czując, jak powoli ogarnia ją sen. Tym razem mężczyzna pozwolił jej zasnąć spokojnie. Obudziła się w pustym łóżku. Usiadła i rozejrzała się wokół, zdziwiona i zaskoczona. Diaza nie było. Nie robił kawy na dole, nie